czwartek, 30 kwietnia 2009

made in Taiwan

Czas jakiś temu w miejscu na A zakupiłam mini komódkę.
Jaki cel mi wtedy przyświecał sama już nie pamiętam.
Wiem wiem za dużo masła, za dużo słodkości (to przez alizee!!!) itp itd.
W każdym razie kupiłam, rozpakowałam i ...
wrzuciłam do szafyz nadzieją że kiedyś coś z nią zrobię.
Ostatnio wytargałam ją z czeluści.
Kolejny raz obejrzałam dokładnie i nadziwić się nie mogę że ją kupiłam.
Teraz stoi dumnie na oknie w sypialni gdy się ją trąci przypadkiem,
odzywa się zamontowana w niej pozytywka.
Każdego dnia patrzę na nią łaskawszym okiem
mimo swego mało szlachetnego pochodzenia jest w niej jakiś urok:
szufladeczki, wieszaczki na biżuterię, witrażyk,
nawet specjalne kieszonki na pierścionki.
Być może kiedyś zacznie funkcjonowac u mnie jako mebel
na razie jest wdzięcznym "stojakiem".

niedziela, 26 kwietnia 2009

zbieractwo mam w naturze

Uwielbiam piękną reliefową porcelanę koniecznie białą.
Te ze zdobieniami też mają swój urok, ale ja zakochałam się
zdecydowanie w czysto białej jakby dłutem rzeźbionej.
Długo polowałam na duże talerze, które by mnie ujęły.
Najbardziej chciałabym mieć cały serwis Rosenthal Pompadour
lub Viktoria, ale niestety nie mam zbędnych kilku tysięcy złociszy.
Ale pomarzyć zawsze można ;)).
Póki co natknęłam się w wiadomym miejscu na A na kilka
naprawdę udanych okazów. Te które udało mi się po małej walce
upolować pochodzą z kolekcji firmy Eschenbach.
Jestem nimi wręcz oczarowana ...




piątek, 24 kwietnia 2009

konkurs tańca

Pochwalę się a co ;).
Zanim młody się rozchorował w sobotę 18.04 w konkursie tańca
wraz ze swoją partnerką zdobył srebrny medal.
Srebro wytańczyli popisując się walcem angielskim,
sambą, rock and rollem, rumbą i cha cha.
Drugie miejsce było dla młodego sporym wyzwaniem,
rok temu był nieco rozczarowany brązem ;).
Nawet nie chcę myśleć co będzie w szkole od której w zasadzie dzieli nas już kilka miesięcy.
Ech ...

młody

Po lutowej chorobie młody jakoś tak mi zbladł. Zrzuciłam to jednak na karb gigantycznej kuracji antybiotykowej, którą zafundowała mu przez podanie złego antybiotyku jego stała lekarka, z którą to po tej właśnie akcji pożegnaliśmy się na zawsze. Z zasady daję ludziom druga szansę, trzeciej już nie.
Cenię sobie swój czas, a w tym przypadku nade wszystko zdrowie i życie mojego dziecka.
Młody przez miesiąc się nie zregenerował i w poniedziałek po powrocie z przedszkola miał stan podgorączkowy. Wtorek pediatra i laryngolog ze względu na ciągnący się po Rovamycynie katar i zatoki.
Diagnoza laryngologa: rozpulchniony lewy migdał bez wskazań do podania antybiotyku. Wieczorem 40C gorączki. Środa znowu 40C gorączki i znowu pediatra: skierowanie na cytologię nosa, do alergologa i badania w celu stwierdzenia co za cholerstwo w nim siedzi. W czwartek rano badanie krwi (cała lista), wyniki mieliśmy w miarę szybko. Najważniejsze wyniki HGB 10,3 (norma 12-15,5) i CRP 82,1 co ewidentnie wskazywało bakterię.
Znowu antybiotyk ...
Dziś po dwóch dawkach leku, zimnych kompresach, chłodnej kąpieli w końcu wróciło moje dziecko. Jest bardzo osłabiony i to widać, ma sińce pod oczyma ale juz zdecydowanie mniejsze niż tydzień temu i dziś w końcu bez podania Ibufenu temperatura spadła do 36,9C.
Jestem skonana 3 nieprzespane noce wytrąciły mnie z normalnego rytmu.
Teraz bedzie już tylko lepiej ... MUSI.

czwartek, 23 kwietnia 2009

Prezenciki

Jako że zostałam nagrodzona
przez cudne kobiety alizee martar Asię
i ja chciałabym przesłać taki prezencik osóbkom,
które już jakoś zapadły mi w pamięć swoimi dokonaniami.
Za inspiracje każdego dnia, za nadzieję na spełnione marzenia,
za piękne słowa i obrazy serce przesyłam:

ASIA
alizee
DAMAPIK
FALLLA0
ITA
KASANDRA
MARTYNAR
SYLWIA
SOMKA
LILIANA
violcio11

Jak widać klasa mat-fiz na niewiele się zdała ;DDD .

niedziela, 19 kwietnia 2009

niedzielnie

Odwiedziłam niedzielnie kilka blogów,
a tam sałatka, babeczki no cuda.
I zrobiłam się głodna.
Błyskawicznie powstało pizzowe ciasto,
którego jestem fanką.
Przepis autorski TU

400g maki pszennej
220ml prawie gorącej wody
płaska łyżeczka soli
szczypta cukru
2 łyżki oliwy
kostka drożdży (połowa też da radę)

Wszystko wyrabia robot, po wyjęciu od razu dzielę na dwie części i rozciągam na blaszkach podsypując mąką. Zostawiam na zasadzie, a niech się dzieje co chce dopóki nie wrzucę nic na górę :). Żeby ciasto było chrupiące i cienkie wystarczy je pozostawić do wyrośnięcia, ponownie zagnieść i dopiero rozciągnąć na blaszce.

Dziś wrzuciłam:
suszone słodkie pomidory z bazylią
pieczoną zieloną paprykę z dodatkiem pepperoni
cebulę, płatki czosnku
resztkę parmezanu

Tak przyodziane ciasto wjechało do pieca nagrzanego do max 180C na 20minut i ... voile.

A teraz ledwo się ruszam ;).
Zainteresowanym życzę smacznego

czwartek, 16 kwietnia 2009

... i po świętach





Postanowiłam sobie że te święta będą dobrą okazją, aby się wyhamować, wyciszyć na tę wiosnę.
I delikatnie rzecz ujmując na postanowieniach się zakończyło.
Przesilenie, pylenie brzozy i innych cholerstw, dało mi tak w kość że zamiast się wyciszać,
ledwo nadążałam wycierać nos i oczy z których jak rzeka płynęły mi łzy.
W zasadzie w niedzielę rano odechciało mi się wszystkiego.
Żeby było jasne nie jestem alergikiem.
Dziś mam już swój nos, który w końcu przestał przypominać nos klowna, zakończony czerwoną kulką.
Czuję smak i zapach tego co jem ... mimo wszystko jest SUPER ;)).
Jako że zakupione przed świętami meble okazały się do lekkich poprawek,
a ze względu na przypadłość doprowadzić ich do stanu odpowiadającego mi nie mogłam,
wypuściłam się na zakupy z wielce ograniczonym budżetem na wszelki wypadek.
Ofiarą mą padły najzwyklejsze "łapki" do garów i poszewka szydełkowa ecru.

wtorek, 7 kwietnia 2009

Gipiura i takie tam

Czas jakiś temu zakupiłam przypadkiem bardzo cieniutką firanę z gipiurą.
Firana była całkowicie zdewastowana i uratować mi się jej w kawałku
przydatnym do czegokolwiek niestety nie udało.
Gipiura to pozostałość po niej.
Mam jej aż 7,5m i nie bardzo mam pomysł na wykorzystanie jej.
Szyć mi się nie chce mimo że powinnam bo przydałby mi się
ładny lniany obrusik świąteczny, wykończony gipiurą.
Kto wie ... kto wie ...

Tzw wnerw

Chciałabym móc powiedzieć o którymś z pokoi SKOŃCZONY.
Ale ciągle blokuje nas tynkowany ratalnie pokój młodego.
W sypialni brakuje nakastlików, które jakaś cholera podkupiła mi na
all, zasłon, rolet docelowo bambusowych, gałek i pomalowanej szafy.
Za to jutro przyjedzie ławka i szafka na buty do przedpokoju.
Przyjedzie też stół do salonu na który czekam z zapartym tchem.
Dokładnie za miesiąc w salonie zamieszka okazyjnie kupiona sofa ...
w kolorze niepasującym do niczego.
Dlatego też szukam niecierpliwie inspiracji oraz tkaniny na pokrowiec.
Wnerwia mnie ta czasowa rozciągłość bo chciałabym mieć już to wszystko za sobą.
I cieszyć się dekorowaniem jaj i zajęcy ;).

niedziela, 5 kwietnia 2009

Dzisiejsze zakupy ;)

Nie mogłam powstrzymać się przed zakupem gdy zobaczyłam te wiklinowe dzieła. Kupiłam sercowy kwietnik i jajo dla młodego.
Jak sobie wczoraj obiecałam w powrotnej drodze wstąpiliśmy po ziemię
i kilka okazów do naszego skalniaka.
Chwilowo jednak plany uległy zmianie bo serce ujeło wszystkich ;).





Anioł miał ok.2 metrów!!!
Zaraz po śniadaniu pojechaliśmy na Żyda.
Zamiast gratów dziś były same ciuchy,
w sumie to dobrze bo nasz i tak rozciągnięty do granic możliwości budżet domowy,
nie ucierpiał za bardzo ;).
Poszliśmy zatem spacerowo na pl.Wolnica.
A tam istne szaleństwo dla moich ócz ;))).

PROBLEMY!!! Problemy!!! PROBLEMY!!!

Nie za bardzo wiem o co chodzi, ale są blogi w których nie mogę dodawać komentarzy.
krótki opis problemu tu:

http://www.google.com/support/forum/p/Blogger/thread?tid=7d39bcd8ec7382da&hl=pl

Po konsultacjach z kasandrą dzięki jej nieocenionej pomocy w jej blogu mogę się już dopisywać.
Niestety nadal jest cała lista blogów dla mnie komentarzowo niedostępnych.

LISTA

Agata's Gallery
Fallla0



sobota, 4 kwietnia 2009

Zapachniało fiolkami


Tak intensywnego zapachu chyba dawno nie czułam.
Nie wiem czy to efekt zimy i moje uśpienie,
czy też weekendowy wybuch wiosny.
Trudno było przejść obok i nie poczuć tej nieziemsko intensywnej woni.
Zaplanowałam sobie na dziś przesadzanie kwiatów oraz umieszczenie zdobycznych w skrzynkach.
Zaraz po moich szaleńczych porządkach mieliśmy jechać po ziemię i kwiaty.
W międzyczasie zrobiłam jeszcze zakupy, pranie, zmianę pościeli
i ogarnęłam młodego, który dziś przechodził samego siebie od rana.
W zasadzie czułam się jak robot wieloczynnościowy.
Część domowych kwiatów wyszła już na balkon kilka dni temu
i miałam nadzieję posadzić dziś jakieś zaczątki w skrzynkach.
Ogrodniczy zamknięto nam przed nosem 0 13;00!!!
(aż mi się stare czasy przypomniały ;DDD)
Mam nadzieję że moje kwiaty wytrzymają jeszcze jeden tydzień bez świeżej ziemi i zasilania.
Za to pierwsze "listopadowe objawienie" rozchodniki już się obudziły :).
Wystaje im jeszcze kilka suchych badyli, ale już ze środków wyrastają fajne zielone zaczątki.

***

Po obiedzie późnym popołudniem wybraliśmy się nad Wisłę, mnóstwo ludzi miało ten sam pomysł co my.
Wracając zahaczyliśmy o Rynek Dębnicki i stragan z kwiatami, ileż tam było okazów do naszego skalniaka.
Jutro rano tam właśnie zakupie ziemię i kilka sztuk tych cudeniek.
Nie wytrzymam cały tydzień!!!

piątek, 3 kwietnia 2009

23C!!!

Właśnie wróciłam z balkonu, wszystko co się dało wyszorować wyszorowane.
Płytki stareńkie potraktowane olejem, a niech i im dobrze na wiosnę będzie.
Wnęka na schodkową półkę wymierzona i tu jeden zonk
nie zmieści mi się długa skrzynka na tej półce buuuu.
A już myślałam że taki sprytny sposób znalazłam na jej wykorzystanie.
Cóż zatem do wszelkich wydatków trzeba jeszcze dorzucić 6 skrzynek 40cm.
Za balkon tak jak w ubiegłym roku jedna 100cm i dwie 40cm.
Na parapet już jutro zaraz po zmianie ziemi i zasileniu wyjadą domowe sukulenty.
Wszelkie odmiany crassuli przetrwały zimę bardzo dobrze. Kalanchoe, który(a) w ubiegłym roku (fotka) był(a) naprawdę piękny(a) jakoś mi zmarniał(a). Liście na końcach przyschły i zdecydowanie zmalały.
Niestety podejrzewam szkodnika ... to młody, wywijał kołdrą gdzie popadło i zazwyczaj trafiało w roślinę.

Jedyna pociecha to taka że ta para wkrótce się rozstaje ;)).
Młody w końcu przeniesie się do swojego pokoju!!!

***

Mój termometr zawieszony w zacienionym miejscu pokazuje już 23C!!!

czwartek, 2 kwietnia 2009

schab w musztardzie z warzywami

ozłocę za linka do bloga gdzie ja go widziałam ;)

szafka cd


Wczoraj mój pan mąż pobawił się trochę i dodał szafce nogi.
Pozostała mi w zasadzie tylko decyzja w kwestii kształtu nóg
i szafkowego koloru.
Zatem liczę na Wasze sugestie i pomysły ;)

środa, 1 kwietnia 2009

z nad morza

cudownieeeeeeee ...
plaża jakby cała specjalnie dla nas
ciepły piasek celowo wygrzany w słońcu
a słońce całkiem oszalało witając nas lekkim powiewem wiatru
czego więcej nam trzeba???