sobota, 31 października 2009

Wzorzyście i kolorowo

Opętało mnie!!!
Szaleństwo jakieś materiałowe wkradło się
do mojego domu i ... portfela o zgrozo.
Wlazłam do okolicznego przybytku i przepadłam.
Z każdym ruchem ręki wyciągałam
kawałki w przepiękne wzory
cudnie kolorowe ...
Oczarowały mnie te tkaniny
każda z osobna jak i w zestawieniu.


Najbardziej cieszę się z tego białego w granatowe kwiaty.
Są to trzy zasłonki za krótkie żeby powiesić je w kuchni czy jadalni
ale mam już plan co do nich jak tylko staną moje nowe meble
w przybytku zwanym przyszłościowo kuchnią ;)).
Ech cudne te kolory wręcz mnie rozczuliły
a Was???




A tu już moja kolejna fascynacja wcześniej nabyty obrus
i zielona haftowana poszewka zaraz po praniu.
Przepraszam ale chęć pokazania Wam zdobyczy
była silniejsza niż pomyślunek o prasowaniu ;(.





pozdrawiam weekendowo
i zmykam rodzinnie się integrować
13ka

niedziela, 25 października 2009

trzynastkowe candy

Wspominałam o candy już jakiś czas temu.
Miało być wcześniej ale rozłożyło mnie
choróbsko i to dość konkretnie.


Jako że wzięłam już udział w wielu Waszych zabawach
jestem Wam winna takową u siebie.

Okazji okrągłych mogłabym wymienić całą listę, ale po co?
Jako że święta zbliżają się wielkimi krokami,
patrząc na Wasze blogi słyszę za plecami ich tupot wręcz,
chcę oddać w czyjeś ręce te oto serwetniki.



Zasady PRAWIE jak zwykle ;))

* komentarz pod wpisem z 13 wyrazami
(z,a, i -liczymy jak wyraz, !?,.
- nie liczymy)

* podlinkowana informacja o candy

losowanie 13 w piątek

pozdrawiam 13ka ;)

piątek, 16 października 2009

Słońce twarz umyło ...

Wczorajszy dzień z czystym sumieniem
napisać mogę spędziłam przy ... garach.
Nie żebym nie lubiła ...
ale dziś mój kręgosłup wypomniał mi to szaleństwo.
Szkoda że zrobiło się tak ohydnie
bo polazłabym na basen coby się rozciągnąć.
A tak cóż nadal będą mnie kusić
blogowe smakołyki serwowane przez Was
dnia każdego ku mojej zgubie.


Jako że wczoraj mnie naszło ... poszalałam.
Rano zaraz gdy zakończyłam małe tet-a-te
z boskimi dla podniebienia powidłami
zabrałam się za gruszki
patrzące na mnie błagalnie z parapetu.
Na tapetę poszedł przepis serwowany przez Kasandrę


2 szklanki mąki
1/2 szklanki cukru pudru

2 łyżeczki proszku do pieczenia

1/2 kostki margaryny
1 jajko
7-8 gruszek

1/2 cytryny


Mąkę, cukier, proszek do pieczenia wymieszać w misce,

dodać posiekane schłodzone masło i jajko,

wszystko posiekać a następnie szybko ugnieść

włożyć do lodówki na pół godziny.

W tym czasie obrać gruszki,
pokroić na pół
wydrążyć gniazda nasienne,
ponacinać i skropić sokiem z cytryny.
Ciasto wyjąć z lodówki i podzielić na dwie części

w proporcjach 1/3 do 2/3.

Większą częścią wyłożyć dno i ścianki tortownicy 26 cm

ciasno ułożyć gruszki, pozostałe zetrzeć na tarce
i położyć na całych.
Mniejszą część ciasta też zetrzeć na tarce
i posypać nim gruszki.
Wstawić do pieca i piec w temp. 200 stopni na złoty kolor.

Czas pieczenia zależy od twardości gruszek
.


***
Moje modyfikacje:
gruszki kroiłam w ćwiartki układając ciasno
nie tarłam dodatkowej porcji na wierzch

wierzchnią porcję ciasta rozwałkowałam

i przykryłam owoce "kołderką".






Czy tylko ja nie mogę pozbyć się starych
blaszek tortownic czy kratek
mając w szafce full nówki nie śmigane?


Bułki Liskowe podejście trzecie
powiem krótko: nie polubiłyśmy się zbytnio.
Zatem nadal szukam idealnego przepisu.






Ale że na obiad serwowałam dziś uwielbiane przez M
chilli con carne bułki popełniłam ...
bo nie lubię poddawać się bez walki.
Nie wiem tylko dlaczego dałam im aż trzy szanse
zazwyczaj poprzestaję na jednej ;)) .


A tu już danie główne.




Przepis modyfikowany baaaardzo
ze względu na młodego.

1/2kg wołowiny
1 puszka czerwonej fasoli
3 pomidory
1 czerwona papryka
1 cebula
słoiczek koncentratu Pudliszki
żółty tarty ser
miód lub cukier opcjonalnie
przyprawy: sól pieprz cayenne,
chilli w strączku


wołowinę mielę w malakserze wraz z cebulą, przesmażam
dodaję zmiksowane pomidory paprykę i koncentrat
(zmiksowane bo młody nie chce papryki w chilli)
standardowo papryka w paseczki pomidory w ćwiartki
dodaję nieco wody i przypraw jak mam to rosół
fasole rozgniatam widelcem lub miksuję

standardowo dodana na końcu w całości :)
wrzącą zupę wlewam do miseczek
posypując obficie serem żółtym
i czekam aż się rozpuści
podaję zazwyczaj z bagietką


miód lub cukier dodaję do chilli
bo lubię lekko słodki mix mięsa papryki i pomidorów


a to wszystko tym razem przez Llookę
i jej apetyczne bułeczki z cynamonem!!!


SMACZNEGO :) 13ka

czwartek, 15 października 2009

Gdy za oknem ... a duże dzieci się nudzą

To co za oknem nie zachęca aby wyjść z łóżka.
Młody w domu ledwo mówiący do tego kaszel
na szczęście optymizmem powiało
po wczorajszej wizycie u lekarza.
Wczoraj na chwil kilka wpadliśmy do szkoły
bo młody ślubowanie na ucznia miał.
Jak wiecie ślubowanie rzecz ważna
i wszystko uroczyście i elegancko
dzieciaki zadowolone pani uśmiechnięta.
I w sumie fajnie że w tym przypadku
Dzień Nauczyciela nie przyćmił
uroczystości pierwszaków
bo już spokojna mogę napisać
że trud Pani i dzieciaków
jest naprawdę owocny.
To był ich wspólny Wielki Dzień.

W międzyczasie wraz z moim młodym pomocnikiem
zmieniliśmy design skrzynki i małego świecznika.

Sposób prosty i sprawdzony na meblach młodego.
Farba akrylowa rozcieńczona do gęstości mleka.
Drewno musi być wcześniej solidnie potraktowane
papierem ściernym o różnej grubości.
Gładkie i odpylone można malować.
Do malowania używam żółto/zielonej gąbki do garów
Jana Niezbędnego (sorki za reklamę).
Przecierać należy wzdłuż słojów bardzo energicznie
rozcieńczona farba akrylowa schnie błyskawicznie.
Ale bez problemu można nadmiar farby usunąć
przecierając suchym końcem gąbki.
Wyschnięta skrzynka potraktowana została
gruboziarnistym papierem ściernym
w celu uzyskania niewielkich przetarć.
Docelowo dostanie jeszcze wosk
który pięknie wyciągnie usłojenie.
I w końcu wraz ze świecznikiem
trafi w ręce Chrzestnej młodego.


pozdrawiam i w końcu wstaję
jako że w kuchni czeka na mnie 4kg
już w połowie przetworzonych
w wersji mini super słodkich węgierek.
Uwielbiam śliwkowe powidła.
13ka

czwartek, 8 października 2009

Niespodzianie w dzień targowy ...

Rano wychodząc z młodym do szkoły zastałam awizo
hmm przecież byłam w domu więc skąd???
nie miałam czasu na zastanawianie się
więc wcisnęłam do kieszeni złożony w pół kwitek
i poszliśmy wydeptaną trasą czerpać wiedzę garściami.
Wróciłam autem ze znajomą więc wizytę na PP
odłożyłam na popołudnie.
Później zakupy obiad 2h pracy i ...
można by rzec: "już miałam witać się z gąską"
(czyt.zasiąść z kawą przed kompem)
a tu drrr rozległo się domofonowe warczenie
otwieram: LISTONOSZ ...
no myślę "w spokoju kawę wypiję
i o dymisjach posłucham"
coby całkowitym ignorantem się nie okazać
gdy miły pan z osiedlowego sklepu znowu zagadnie
"jak tam liberalne rządy się mają".
Oto zawartość pierwszej przesyłki


Okazało się że na poczcie niestety nadal czeka na mnie przesyłka.
Jako że konferencję przesunięto o pół godziny pobiegłam
bo jak wiecie ciekawość w takich wypadkach zwycięża ;DDD.
Odebrałam i rozpakowałam dopiero gdy już mogłam w spokoju
zasiąść przy zimnej niestety kawie ...


Dziękuję Violetko ... już mi przeszło ;*

Ledwo wlazłam do domu łyknęłam zimną kawę
oko nacieszyłam przesyłką zaginiona w akcji
która wreszcie po wielu perypetiach dotarła
a tu drr znowu znajome warczenie ...
Śmiać mi się chciało jak usłyszałam w słuchawce: przesyłka
Dotarły moje buty wyczekane przez 2 lata!!!
Lubie takie dni ... niespodziankowe
Żeby było śmiesznie dziś znowu był u mnie listonosz
ale o tym przy zbliżającym się wielkimi krokami
z okazji a w zasadzie to może i być bez okazji candy

pozdrawiam 13ka

wtorek, 6 października 2009

Dziewiczy wianek, Liskowe bułki i domowy smalec

Po wianku Elisee naszło i mnie na jakieś wyplotki :).
I tak ze zbiorów przytaszczonych ze Skałek Twardowskiego
powstał mój pierwszy wianek,
który młody już zaklepał sobie do szkoły ...
te dzieci ;))


Popełniłam też bułki wypatrzone u folkmyself,
która to przepis podlinkowała od Liski.
Moje bułki nie były tak piękne jak Liskowe
ale zapewniam Was że są pyszne.
Na pewno jeszcze raz je upiekę
coby dojść do ostatecznej doskonałości ;)
Tu z siemieniem lnianym ...


i smalczyk domowy ...
wiem wiem
że makabrycznie kaloryczny
że ciężkostrawny i takie tam
ale czego nie robi się dla odrobiny przyjemności.
Rozpusta czysta dla podniebienia ...


pozdrawiam 13ka

sobota, 3 października 2009

Skałki Twardowskiego jesiennie

Dziś wybraliśmy się na szybki spacer.
Kraków to przedziwne miejsce ze skałkami
raptem 15 minut spacerem od Wawelu.
Ode mnie 5 no może max 10.
Lubię to miejsce fajnie się tam ucieka
od zgiełku spalin i miejskiego hałasu
jesień jest tam przepiękna.
Wszystko mieni się kolorami
jakie tylko natura mogła stworzyć.
Lubię jesień.
Zawsze wyobrażam ją sobie jako starszą panią
w cudnie mieniącej się w słońcu
wielowarstwowej czerwonej sukni.
Czerwień taka jesienna
suknia jak cebula czy też kapusta.
Pod każdą warstwą czai się coś nowego ...

Gdzieś tam we mnie jest taka jesienna starsza pani
z bagażem wspomnień
z jedną historią której wspominać nie warto
i kilkoma za którymi się tęskni.

Lubię jesień bo mnie wyhamowuje
a obecna do tego wszystkiego jest
przecudnie słoneczna i ciepła.
To ona sprawia że oglądam się za siebie
wracając do dawnych spraw
i patrzę na nie z dystansu ...

Lubię jesień bo sprawia że tęsknię za przeszłością patrząc w przyszłość







pozdrawiam weekendowo 13ka