ostatnie niedzielne poranki
leniłam się w łóżku
w duszy tęskniąc za rannym spacerem
zbierałam siły i cenne złocisze
na wielką wyprawę przed imieninami
coby zabrać z gratów to co mi w oko wpadnie
jako że dawno już nie pokazywałam
nabytków z głębokiej zimy
oto czego nie zdążyłam spakować w pudła
przed odgruzowaniem jadalni
która na święta ma być gotowa
młody od dawna chciał liczydło
na gratach bywały piękne
stare drewniane z wielkimi kulkami
i wielkimi cenami ;((
więc powiedziałam sobie: kiedyś trafię
i trafiłam wprawdzie nie takie cudne
jak ze sklepu kolonialnego
ale jak się okazało
ze znajomego szwedzkiego sklepu
jako że cena była bardziej symboliczna
niż zarobkowa
nie zastanawiałam się długo
na razie leży i czeka aż zapałam chęcią
rozprawienia się z nim
podobnie jak metalowe pojemniki
na cukier i kawę
i mosiężne wieszaki ...
zupełnie przypadkowy zakup na all
i wielka kanka
w której świątecznie staną bazie
a latem piwonie, gradiole i inne chaszcze
a to już nabytki dzisiejsze
koszyk posłuży mi jako taca
na balkonowy stolik
w garnkach wkrótce zamieszkają "krakowiaki"
dzbanki staną dumnie z sitkami
do zaparzania herbaty
i tej czarnej mocniejszej niż kawa
i zielonej mojej ulubionej
śmietankowej z poziomkami
a skakanka???
przyda się przyda bo wiosna wkrótce
a paseczkowe sukienki się szyją ;)
pozdrawiam
13ka
ps
dla zapominalskich