Czas jakiś temu w miejscu na A zakupiłam mini komódkę.
Jaki cel mi wtedy przyświecał sama już nie pamiętam.
Wiem wiem za dużo masła, za dużo słodkości (to przez alizee!!!) itp itd.
W każdym razie kupiłam, rozpakowałam i ...
wrzuciłam do szafyz nadzieją że kiedyś coś z nią zrobię.
Ostatnio wytargałam ją z czeluści.
Kolejny raz obejrzałam dokładnie i nadziwić się nie mogę że ją kupiłam.
Teraz stoi dumnie na oknie w sypialni gdy się ją trąci przypadkiem,
odzywa się zamontowana w niej pozytywka.
Każdego dnia patrzę na nią łaskawszym okiem
mimo swego mało szlachetnego pochodzenia jest w niej jakiś urok:
szufladeczki, wieszaczki na biżuterię, witrażyk,
nawet specjalne kieszonki na pierścionki.
Być może kiedyś zacznie funkcjonowac u mnie jako mebel
na razie jest wdzięcznym "stojakiem".
czwartek, 30 kwietnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
7 komentarzy:
bardzo ładna komódka:)
pozdrawiam
A dobrze Ci tak, bo ładna jest :-)))))
Pozdrawiam cieplutko
Ciekawa etykieta, 'zakupy bez sensu' :-) Ja niedawno wygrzebałam podobną komódkę i aż mi się ręce do niej trzęsły, mimo iż pochodzenie ma równie szlachetne, 'made in China' ;-)
Fajna jest i nawet znalazlas dla niej zastosowanie. Poza tym rzeczy, ktore niezbyt sie podobaja mozna zawsze przerabiac bez zalu
U mnie malutka niespodzianka dla Ciebie.
faktycznie że można dojrzeć w niej magiczną duszę choć rączki które ją skręcały zaiste uduchowione nie były :)
Sympatyczna jest :) Ładnie wkomponowała się w romantyczny klimat okna :) a i zastosowanie niebanalne :)
Pozdrawiam :)
Prześlij komentarz