Ciężki tydzień miałam, ale też udało mi się kilka spraw pchnąć do przodu.
Zaliczyłam też przysłowiowego kopniaka od osoby mi najbliższej ...
cóż może czasem potrzebne są kopniaki żeby się człowiek obudził
i zobaczył realia jakie są a nie jakie się nam wydają ... życie.
Szkoła młodego.
Okazało się że w szkole młodego jest zebranie 2.06.
Niestety jeszcze będziemy odłogiem leżeć na plaży,
więc postanowiłam zadzwonić i dowiedzieć się wcześniej co i jak.
Jako że w naszej szkole było wariactwo z zapisami do pierwszej klasy
już w listopadzie byliśmy na liście rezerwowej do klasy ogólnej ;((.
Po telefonie do szkoły dowiedziałam się że młody bez ustalenia ze mną
został przerzucony do klasy sportowej.
Chyba mi się to nie za bardzo podoba.
Raz że nie po to zapisywałam dziecko rok wcześniej do szkoły
żeby mnie paniusie przez swoje niedbalstwo olały.
A dwa są to dodatkowe 2 godziny dziennie,
dla młodego który jest alergiczny i raczej niewykazujący
szczególnej pasji do sportowych zajęć grupowych,
wrzucenie go do wora ze sportowcami jest trafione jak kulą w płot.
Zatem umówiłam się na miłą pogawędkę z panią dyrektor na wtorek.
Szafka.
Kurier, który przy każdej wizycie komentuje moje wielkie zakupy
przywiózł mi dziś szafkę. Uczulona na uszkodzenia przesyłek
byłam tak zajęta sprawdzaniem uszkodzeń ewentualnych
że nie zauważyłam że brakuje jednej gałki ;((.
Niestety poszukiwania u kuriera spełzły na niczym.
Szkoda bo okucia bardzo ładne.
Sam mebelek zachowany w dość dobrym stanie
jednak fotki z aukcji kolorystycznie przekłamane dość konkretnie.
Na razie myślę nad lustrem lub wieszakiem nad szafkę.
Kolor wyjdzie mam nadzieję po drodze.
Szafa w sypialni.
Ostatnie drzwi wystały się wystarczająco długo,
aby zostać w końcu przykręcone. Teraz wybielanie i uchwyty.
Taki mały krok do przodu, niewielki biorąc pod uwagę
ile ich nadal przede mną, ale to zawsze coś.
W przyszłym tygodniu czeka mnie wycieczka w poszukiwaniu okuć.
My.
Jeśli nic nie stanie nam na drodze wyjeżdżamy 25. nad morze.
Młody zachwycony ja po sprawdzeniu dzisiaj prognozy pogody mniej.
Rok temu mieliśmy naprawdę cudną pogodę teraz chyba nam nie dane.
Sama nie wiem jechać czy odwolać?
Ze zmęczenia znowu złapałam jakiegoś wirusa.
Ból gardła, katar, łzy z oczu ...
kogo nie zapytam ten rok to chorobowa katastrofa.
Brakuje mi słońca i błogiej ciszy.
piątek, 15 maja 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Zatem powodzenia w wtorek ,daj im tam kopniaczka .
I juz zazdraszczam wakacji ,,,,,,,,,,,,,,,,,,,o ,,,,,,,matko .
Ijeszcze udanej wycieczki za okuciami .A wogóle to pozdrawiam
O jej, ale duzo sie wydarzylo. Najfajniejszy urlop :-))
Prześlij komentarz