sobota, 21 marca 2009

cz.7

Jako że nie miałam kontaktu ze światem postanowiłam sprawdzić czy pokój młodego,
przypadkiem sam się nie wyremontował.
Niestety wielce się rozczarowałam.
Nic a nic się tam nie zmieniło od czasu gdy byłam tam tydzień wcześniej.
Sufit wyskrobany, niestety jak to w wielkiej płycie pęknięty. Zabrałam się zatem za ściany.
Na ścianach tapeta winylowa, naklejona na jeszcze jedną tapetę.
Pan mąż wmawiał mi że to papierowa więc z optymizmem podeszłam do zrywania.
Przedsięwzięcie jednak mnie przerosło delikatnie rzecz ujmując.
Dwa paski tapety zrywałam 3godziny!!! Wierzchnia warstwa winylowej zeszła bardzo ładnie, został papier.
Papier po namoczeniu bez oporów zlazł, ale to co było pod winylową było oporne jak licho jasne.
Oczywiście była to również tapeta winylowa baaaardzo gruba tłoczona.
Do gołego betonu zrobiłam jedną ścianę,
w przyszłym tygodniu choćby nie wiem co się działo muszę skończyć ten pokój.
Taki mam plan i tej wersji będę się trzymać ;)

2 komentarze:

joanna pisze...

O, to współczuję...

Koleżanka w swoim mieszkaniu sama sobie zrobiła takie kuku z tapetą ;(

Trzymam kciuki!

13ka pisze...

ożesz ;((( to rzeczywiście ból bo zdzieranie tego to masakra pozdrawiam