Zawaliłam w ostatnim czasie
pewną przesyłkę w firmie,
a w zasadzie to przesyłki były dwie
dla dwóch różnych klientek.
Jedna po otrzymaniu przesyłki
zadzwoniła z awanturą
obrażając mnie i nie dopuszczając do głosu
(co akurat w moim przypadku
zdarza się naprawdę rzadko)
krzyczała do słuchawki
z zegarkiem w ręku dokładnie 7 minut.
Zdarzyło mi się to pierwszy raz,
a sprzedaję w necie 6 lat.
Do drugiej zadzwoniłam sama
dowiedziawszy się
od awanturującej pani
o niefortunnej pomyłce.
Druga klientka
wyrozumiała bardzo pomocna
aż się człowiekowi lżej na sercu robi
że są tacy ludzie.
Pierwsza pani
mimo iż otrzymała już swoją przesyłkę
nie odezwała się do mnie więcej słowem
ani dziękuję ani
pocałuj się w cztery litery.
Mimo przeprosin niesmak.
Druga nadal na swą przesyłkę
cierpliwie czeka
i właśnie za tę cierpliwość
postanowiłam obdarować
jej dzielnego 3,5 latka
taka oto niespodzianką.
Przy okazji taki mały świąteczny akcent
który w końcu zagościł w moim domu
pozdrawiam z łóżka
rozgrzewając się grzańcem
z goździkami i cynamonem
dosmaczonym odrobiną miodu
13ka
11 komentarzy:
Właśnie wkładam kolejna bluzę, bo czuje ,że palce mi kostnieją ...ale mi smaka zrobiłaś
Beatko - no cóż klienci są różni. Jeden jest cierpliwy i wyrozumiały, bo przecież każdy może się pomylić, a inny zrobi taka aferę ,że az chumor może popsuc na najbliższy tydzień. Ja akurat należę do tych cierpliwych - na szczęście.
Napewno Synek tej drugiej pani - wyrozumiałej będzie zadowolony z królisia.
Pozdrawiam Cię ciepło - Dorota
No, Kochana w takich warunkach, to można przetrwać najgorszą burzę ! Pozdrawiam
7 min krzyku to rekord. Nie swiadczy akurat dobrze o pani. Szkoda czasu na taka. To mile z Twojej strony, ze ta sympatyczna nagrodzilas. Bedzie sie cieszyc.
Aj, niemiło...
Niestety, takie życie, wiem jak czasami klienci potrafią być sympatyczni :/ Olej, co Ci będzie głupia małpa psuła humor
A propos - wczoraj wdziałam w Zusie
Wchodzi starsza pani, staje przed automatem z numerkami, oczywiście nie wie co wcisnąć - podchodzi Pani z informacji, chociaż nie musi, chce pomóc, grzecznie pyta co potrzeba itd, a jak ta babcia na nią z pyskiem nie wyskoczy... aż we mnie się zagotowało, na takie chamstwo, podobno to młodzi kultury nie mają, akurat...
ne martw się ......ja jako pielęgniarka jednego dnia słyszę,że takiej miłej osoby już dawno nie widziano,a innego dnia jak np dziś ,że jestem zła i pacjent idzie do dyrektora na skargę :)))
pozdrawiam :) też lubię grzańca :)
Czasem zastanawiam się jak frustrujące musi być dla ludzi życie że przez net czy też telefon mają więcej "odwagi" i swoje frustracje wyładowują na kimś zupełnie obcym. O ile prościej byłoby nam w codziennym życiu gdybyśmy się po prostu dogadywali. Gdybyśmy internet wykorzystywali do pogłębiania wiedzy jakakolwiek by ona nie była. Jest też druga strona tego medalu ... całkowite olewactwo. To zjawisko natomiast obserwuję wśród rodziców dzieci z klasy młodego. Jestem naprawdę przerażona wyrachowaniem, złośliwością i agresją 7latków. I podejściem rodziców którzy posyłając dzieciaki do szkoły pozbyli się problemu błędów wychowawczych popełnianych przez lata. Otwieram szeroko oczy na życie, widząc moje dziecko które nigdy nikomu nie oddało, które jest zbyt gapowate życiowo żeby być w stosunku do innego dziecka złośliwym i wyrachowanym. Martwi mnie zwyczajnie ta jego wrażliwość. Życie naprawdę jest pełne niespodzianek.
Pozdrawiam Was wszystkie bez wyjątku i dziękuję że wpadacie 13ka
Są ludzie, ludziska i taborety. Ale ja wierzę, że wszystko wraca do nas pomnożone. Przynajmniej w ostatecznym rachunku, tzn.na dłuższą metę to się sprawdza.
Czyli jednak łóżeczko? Może to i lepiej, bo szybciej wrócisz do formy :))
Ale typica Ci się 'trafiła' - olej ją...
Twój Młody, niech pozostanie taki, jak jest a Ty tylko go wspieraj :))
Duuuużo zdrowka :)
Są ludzie i taborety, niestety. Dobrze, że na wyrozumiałe, normalne istoty też można trafić. Ja np przed chwila sie dowiedzialam, ze w przedszkolu zadziubali worek mojego syna.
Łączę się w bólu :/
Przyjechała do mnie pewnego razu koleżanka z synkiem. Chłopczyk był wojowniczo nastawiony do świata, wychowany na filmach walki-okładał Kacpra przy każdej okazji, zabierając mu zabawki, a mój syn robił duże oczy, bo nie rozumiał zachowania "kolegi". Nie bronił się, przybiegał do mnie co chwilę ze skargą, płakał. Zdruzgotała mnie reakcja znajomej, która z błyskiem w oku i uśmiechem w kąciku ust obserwowała, jakiego ma cudownego syna.
-Radzi sobie- komentowała z nieukrywaną radością. Zapytałam ją, dlaczego nie uczy syna właściwych zachowań. Nie było mowy o wpajaniu mu zasad, ani o wprowadzeniu systemu kar za złe zachowanie.
-Świat jest okrutny, on musi się w nim odnaleźć- usłyszałam. Zdanie zmieniła szybko. Cierpliwość mojego syna wyczerpała się, a ja już nie namawiałam go do ulegania. No i oberwało się agresorowi. Z bekiem pobiegł do mamy. Zamknęłam usta oburzonej koleżanki tekstem:
-Pochwal mojego Kacperka. Czyż nie wspaniale sobie poradził?
Oczywiście, mało nie dostała zawału serca.
Gdy zostaliśmy sam na sam, mój syn błagalnym głosem rzekł:
- Mamo, nie zapraszaj więcej do nas tego chłopczyka. Spełniłam tę prośbę, bo wiedziałam, że druga strona jest niereformowalna. Na szczęście możemy sobie wybierać znajomych. Twój syn nauczy się z czasem omijać bagienka. Wyznaczenie norm zachowania oraz sformułowanie konsekwencji ich nieprzestrzegania jest bardzo ważne. Jeśli rodzice tego nie rozumieją (rozmawiałaś z nimi zapewne), należy zwrócić się do wychowawcy z problemem, by choć na szkolnym podwórku zacząć walczyć o normalne funkcjonowanie uczniów. Nauczyciele powinni wesprzeć Twoje dziecko. Masz prawo tego od nich wymagać. Co do "agresiaków"- mają ze sobą problem, można im tylko współczuć. Tak właśnie o tym myśleć należy. Świąteczne uściski dla Ciebie i Twojej Rodziny.
Prześlij komentarz