Jaki cel mi wtedy przyświecał sama już nie pamiętam.
Wiem wiem za dużo masła, za dużo słodkości (to przez alizee!!!) itp itd.
W każdym razie kupiłam, rozpakowałam i ...
wrzuciłam do szafyz nadzieją że kiedyś coś z nią zrobię.
Ostatnio wytargałam ją z czeluści.
Kolejny raz obejrzałam dokładnie i nadziwić się nie mogę że ją kupiłam.
Teraz stoi dumnie na oknie w sypialni gdy się ją trąci przypadkiem,
odzywa się zamontowana w niej pozytywka.
Każdego dnia patrzę na nią łaskawszym okiem
mimo swego mało szlachetnego pochodzenia jest w niej jakiś urok:
szufladeczki, wieszaczki na biżuterię, witrażyk,
nawet specjalne kieszonki na pierścionki.
Być może kiedyś zacznie funkcjonowac u mnie jako mebel
na razie jest wdzięcznym "stojakiem".
