Jakoś tak niespodziewanie jak to zwykle bywa
spadło mi na głowę kilka niefajnych spraw.
Zaczęło się od poniedziałku ...
a jak mawiał mój dziadek
"jaki poniedziałek taki cały tydzień"
... słowo się rzekło!!!
W poniedziałek 2tyg. temu wracając z młodym ze szkoły
sąsiadka na nasze radosne "dzień dobry"
gdy tylko przekroczyliśmy drzwi klatkowe
powiadomiła nas o śmierci sąsiada.
Historia przybiła mnie dość konkretnie ...
Sąsiad ów miał raptem 30 lat.
Żył ... no cóż może ujmę to tak:
"jak sobie pościelił tak się wyspał"
Mieszkał sam po śmierci rodziców.
Dwie siostry alkoholiczki
trzecia zwiała do Włoch nie przyznając się do rodzeństwa.
Trochę smutne, a trochę trudno się dziwić.
Emocjonalnie rozchwiany chłopak
uciekał w dragi i alkohol,
każda impreza kończyła się policją i pogotowiem.
Na to co wyczynia ze swoim życiem patrzyłam z przerażeniem.
Miał też inną stronę ...
zawsze pomógł mi wnieść wózek ze śpiącym młodym na piętro
zawsze otworzył drzwi widząc mnie obładowaną siatami.
Długie lata nie wiedziałam że chorował ...
Pominę historię choroby bo to nie ma już znaczenia.
Z racji choroby był na rencie wystarczało na niewiele
mieszkanie tonęło w długach wyłączony prąd i gaz ...
Czekał lata aż spółdzielnia zamieni
jego mieszkanie na mniejsze
i w końcu się doczekał.
Cały sierpień leżał w szpitalu przeprowadzili go znajomi
po chemii organizm już się nie pozbierał.
Wiedział że nie da już rady ...
W poniedziałek 2tyg. temu wracając z młodym ze szkoły
sąsiadka na nasze radosne "dzień dobry"
gdy tylko przekroczyliśmy drzwi klatkowe
powiadomiła nas o śmierci sąsiada.
Historia przybiła mnie dość konkretnie ...
zaraz po tym gdy zwaliła mnie na korytarzu ta wiadomość
do klatki wszedł administrator z lokatorami
zainteresowanymi kupnem jego mieszkania.
Straszna była to chwila ...
nie chcę pisać jakie słowa cisnęły mi się na usta.
Takie to wszystko smutne ...
życie składa się z powitań i pożegnań i tak w kółko.
***
Obiecałam że się pozbieram do qpy więc się zbieram
zabrać się jednak za nic nie mogę
robię plany i spełzają na niczym ...
W ostatnim czasie gdy słowa grzęzły mi w gardle
odwiedzałam Wasze blogi i tak niespodziewanie
u Llooki spadł na mnie słoik konfitur węgierkowych.
Paczuszka tydzień leżała bo żal mi było rozpakować
w końcu rach ciach i tadam ;)

Llooko nie spróbowałam bo młody zakazał mówiąc że to na zimę ;D!!!

Drugą niespodzianką jest słodkie candy wygrane u Nikusi.
Maleństwo jest cudnej urody i napatrzeć się na nie nie mogę
podobnie jak na cuda violcio11
mam nadzieję że kiedyś się zabiorę za te pokrętne krzyżyki.

Dziewczyny bardzo bardzo Wam dziękuję
Druga sprawa dotyczyła młodego.
Niby nic a jednak ...
po klasowym wyjściu na teatrzyk
byłam nieco zdruzgotana klasą młodego.
Po zakończeniu przedstawienia na pytanie aktorów
czy się dzieciakom podobało kilkoro pokazało środkowy palec.
Ja rozumiem że mogło im się nie podobać, ale żeby aż tak?
Do tego doszedł problem z kolegą przedszkolnym młodego.
Znają się trzy lata. Kolega jest silnym charakterem
mój młody raczej wrażliwcem, który gdy dzieje mu się coś złego
raczej popłacze w kącie niż poskarży się pani.
Już w przedszkolu z kolegą były problemy
ale jakoś się to rozchodziło po kościach jako że byli inni koledzy.
W szkole młody jest sam.
Po wspomnianym wyjściu pani zwróciła mi uwagę
że kolega ma ogromny wpływ na młodego
do tego siedzą razem młody nie nadąża z robieniem zadań.
Zapytałam młodego w domu o co chodzi.
Okazało się że kolega specjalnie go szturcha żeby ten
musiał poprawiać zadanie co tym samym spowalnia go.
Zdarza się również (o czym najpierw dowiedziałam się od pani
z angielskiego) że kolega specjalnie zasłania młodego
żeby go pani nie widziała bo kolega chce być najlepszy w klasie
(jak zostanie wzorowym uczniem to dostanie telefon komórkowy od babci).
Zauważyłam również że kolega potrzebuje młodego
wtedy gdy już nie ma posłuchu u innych
a młody jak ćma do światła leci dając się złapać w tę pułapkę.
Żal mi go było miotał się i zamykał w sobie nie bardzo umiałam mu pomóc.
Poprosiłam panią, aby ich rozsadziła.
Efekt?
mama kolegi się na mnie obraziła
gdy wyłapałam problem prosiłam aby do mnie wpadła na pogawędkę
niestety nie znalazła czasu...
Młody odrabia zadania w szkole nadąża ze wszystkim
został jednym z 4 najlepiej czytających lektorów w klasie.
Widzę zmiany i to jest dla mnie najważniejsze
bo utwierdza mnie że zrobiłam dobrze.
A na koniec kilka migawek z wyprawy do Puszczy Niepołomickiej






ps
oczywiście wróciłam z lokatorem w postaci kleszcza
pozdrawiam 13ka